W Gminie Bolesławiec talentów nie brakuje. Strefa Uzdolnionych to miejsce prezentujące ludzi z pasją i zamiłowaniem, którzy w trudach codzienności znajdują czas na pracę twórczą.
Dzień dobry, dzisiaj w Strefie Uzdolnionych gościmy Panią Małgorzatę Mierzwę. Proszę nam coś o sobie powiedzieć.
Mieszkam na co dzień w Kraśniku Górnym, właściwie przez całe życie i raczej zostanę tutaj na zawsze. Zajmuję się przede wszystkim rolnictwem.
Co nam dziś Pani zaprezentuje?
Dzisiaj pokażę między innymi pisanki, które bardzo lubię robić już od najmłodszych lat. Jest to jedna z moich pasji i największa rozrywka. Nauczyła mnie tego mama.
Jak powstają takie cuda?
Pisanki najpierw barwię w łupinach cebuli, ponieważ jest to chyba jeden z najtrwalszych barwników, później je wydrapuję czymś ostrym, wybielam, ozdabiam, markerami na przykład.
A woskiem? Czy jest używany do tego?
Woskiem nie, tak naprawdę to nie potrafię woskiem tego robić.
Widzę tutaj takie piękne, fantazyjne wzory. Czy one są przerysowane z gotowych projektów, czy może wymyślone?
Wzory są całkowicie moje, sama je wymyślam. Zaczynając je wydrapywać na jajku nigdy nie wiem, co wyjdzie na końcu. To także niespodzianka dla mnie. Pomysł przychodzi na bieżąco, w czasie robienia. Zresztą widać, że każde jest inne i nie ma dwóch takich samych.
Widzę, że są tutaj różne odcienie, różne kolory, jak one powstają? To wszystko z łupin cebuli?
Tak, dokładnie. Czas przebywania w łupinach cebuli nadaje odcień, te które są dłużej są ciemniejsze, bardziej intensywne. Te całkiem jasne są wybielone octem.
Jakie jajka są używane do takich prac?
W sumie każde, ale chyba najlepiej się robi na kaczych. Te kurze są delikatne i czasami po zrobieniu całej pisanki jajko pęka.
Jest jakiś sposób, aby uratować takie pęknięte jajko? Może coś nakleić?
Raczej nie, ale skorupki można potem wykorzystać do tworzenia stroików wielkanocnych.
Rozumiem, że takie stroiki też Pani robi? Co Pani do nich wykorzystuje?
Robię oczywiście i też to bardzo lubię. A do stworzenia stroików często wykorzystuję mech, gałązki, bazie i kwiaty, które robię z krepiny. Z samych jajek można układać i sklejać różne kształty, np. koszyk, który tutaj prezentuję.
Co Pani robi z takimi gotowymi cudami ?
Ja te jajka czasami sprzedaję, tak na prawdę są już na różnych kontynentach i w różnych krajach, nie tylko w Polsce.
A kto z domowników robi z Panią te pisanki ?
Oczywiście mama Zofia, która nauczyła mnie tego wszystkiego oraz córka Gabrysia. Najdokładniejsze wzory robi właśnie Gabrysia.
Ile takich jajek w życiu Pani pomalowała?
Oj nigdy tego nie liczyłam, ale naprawdę bardzo dużo. Robię je przez cały rok, a szczególnie zimą, kiedy mam po prostu więcej czasu.
A ile idzie jajek, aby powstał taki koszyczek?
Ponad sześćdziesiąt, a tak przez zimowe miesiąc, szacując wykonuję na pewno ponad 250 jajek.
W jakim czasie robi się takie jajko?
Zależy od dnia, chęci i trudności wzoru. Bywa, że godzinę, a jak dobrze idzie to może nawet w dwadzieścia pięć minut się udaje.
Czy oprócz robienia artystycznych jajek ma Pani inne hobby?
Tak, mam, bardzo lubię fotografować przyrodę. Często jest to makro fotografia, ale nie wyłącznie.
Czy te zdjęcia są gdzieś prezentowane?
Tak, mam stronę internetową, która nazywa się „Zdjęcia z duszą”. Czasami wysyłam je na konkursy i nawet z niezłymi efektami. Często udaje mi się coś wygrać.
To gratuluję i mam nadzieję, że teraz po naszej rozmowie tak piękne pisanki jak i zdjęcia dotrą do następnych odbiorców.
Z Małgorzatą Mierzwą rozmawiała Beata Widera