Uczniowie wszystkich klas Szkoły Podstawowej w Dąbrowie Bolesławieckiej wzięli udział w trzydniowej wycieczce do Szklarskiej Poręby. Atrakcji było co niemiara…
Zaczęło się od tego, że 22 maja wyjechaliśmy spod szkoły z uśmiechami na twarzach, machając już tęskniącym rodzicom. Nasze opiekunki: Katarzyna Dul-Korycka, Joanna Jędrzejczyk i Mariola Kojder zagwarantowały nam, że zabawa będzie przednia, jeśli tylko zachowamy zasady bezpieczeństwa, bo przecież nie może się nikomu nic stać…
Gdy tylko dojechaliśmy na miejsce, naszym oczom ukazał się uroczy hotelik, w którym zamieszkaliśmy, tak zwany Zameczek, co prawda lochów i prawdziwych komnat nie było, ale pokoje i jadalnia przypadły nam do gustu, biorąc pod uwagę fakt, że było czyściutko, a jedzenie było pyszne.
Zaraz po zakwaterowaniu wyruszyliśmy, jak obiecywały panie, na krótki spacer… który okazał się być dłuższy niż przypuszczaliśmy, ale opłacało się. Szliśmy malowniczym szlakiem wspinając się w górę, by wejść do Karkonoskiego Parku Narodowego i podziwiać tam wiele pięknych roślin i wypatrywać zwierząt. Jednak najważniejszym punktem tej wycieczki był wspaniały wodospad Szklarka, który budził w nas zachwyt. Pani Mariola idąc drogą powrotną opowiedziała nam legendę o wodospadzie i Duchu Gór, dzięki czemu droga powrotna zleciała szybciutko. Oczywiście Panie dbając o to, by nie brakowało nam atrakcji zabrały nas jeszcze do muzeum minerałów, gdzie niektórzy z nas zakupili pamiątki. Zmęczeni, ale bardzo zadowoleni pobawiliśmy się jeszcze na placu zabaw i boisku, po czym poszliśmy spać, bo wiedzieliśmy, że czaka nas kolejny dzień przygód.
Z samego rana drugiego dnia wycieczki koledzy z klasy III urządzili wszystkim wczesnym rankiem pobudkę, bo sami nie mogli spać. Nie było nam do śmiechu, ale jak już zostaliśmy obudzeni, to byliśmy gotowi do działania. Zjedliśmy pożywne śniadanie, umyliśmy zęby i wyruszyliśmy w miejsce, na które wszyscy czekali… do DINOPARKU! Było tam extra! Zaczęliśmy od kina 5D, zakładając okulary zostaliśmy przeniesieni do dalekich Chin, gdzie przejechaliśmy ekstremalną ścieżką prowadzącą przez Wielki Mur Chiński, wychodząc z kina, chyba nie było osoby, która nie powiedziałaby: „WOW”, nawet Panie były pod wrażeniem. Potem poszliśmy do parku linowego, by zmierzyć się ze swoim strachem i sprawdzić swoją zwinność. Kolejnym punktem programu była kolejka górska, wioska indiańska z prawdziwymi wigwamami i miasteczko dmuchanych zjeżdżalni. Jak już się wyszaleliśmy, wybiegaliśmy, wykrzyczeliśmy… jak prawdziwi poszukiwacze skarbów udaliśmy się na ich poszukiwanie, a właściwie wyławianie, bowiem mogliśmy wypłukać sobie najprawdziwsze złoto. I ostatnią z atrakcji była ścieżka dydaktyczna, spacerując nią mogliśmy zobaczyć mnóstwo dinozaurów, które wyglądały jak żywe, i takie malutkie i potężne, które nie zmieściłyby się nawet do naszej szkoły. Pełni pozytywnych emocji zjedliśmy pyszne lody i wróciliśmy do naszego zameczku na obiad. A wieczorem… no co mogło być wieczorem? DYSKOTEKA! Potańczyliśmy, pośpiewaliśmy i padliśmy ze zmęczenia.
Ostatniego dnia to już nie koledzy nas budzili, tylko Panie, bo wszyscy spali jak susły i nie mogli się obudzić nawet, gdy Pani pukała do pokoju. Jednak na myśl o śniadaniu otworzyliśmy oczy i podreptaliśmy na stołówkę. Potem spakowaliśmy się jak najlepiej potrafiliśmy, starsi pomagali młodszym, młodsi przeszkadzali starszym… jakoś tak w życiu jest, ale udało się już każdą walizkę dopiąć i przygotować do drogi powrotnej. My jednak jeszcze mieliśmy zaplanowanych kilka atrakcji. Ponieważ pakując się i sprzątając zgłodnieliśmy, Panie przygotowały nam grilla, zajadaliśmy się jak nigdy! Gdy już wszystkie brzuszki się napełniły wybraliśmy się na spacer pożegnalny po okolicy. Wracając już z daleka widzieliśmy autobus, który na nas czekał.
Po dwóch godzinach jazdy znów machaliśmy do rodziców, tym razem na powitanie.
Takiej wycieczki nigdy nie zapomnimy!
Mariola Kojder